Podróże, Podróżnicy 1
Wszystko było poszukiwaniem. Kiedy się wychodziło – albo wchodziło,
w zależności od sytuacji- nieświadomie i bezwiednie. Bez tej pewności, jaką
dają ziarenka piasku, które połykaliśmy na pustyni, a które porzucaliśmy, jak
tylko pojawiło się trochę zieleni. Bez oceny żaglowców, albo oschłych,
dwugarbnych wielbłądów, albo zgarbionych dromaderów, albo gruboskórych słoni,
które zdechną na drogach tak starych jak niepoznanych, tak długich, jak
zapomnianych (jakkolwiek, czasami,
zapełnionych ludźmi)…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz